niedziela, 20 czerwca 2010

obywatelski obowiązek, czyli "jak łatwo zgubić się w Tokyo"

wiem, że są tacy, dla których daleka droga do urny wyborczej to raptem 500m, a i tak im się nie chce. ja chyba jednak mam za duże poczucie obywatelskiego obowiązku, bo postanawiam, że jak dla mnie te kilkadziesiąt kilometrów to i tak nie za dużo.

Ambasada Polski znajduje się w Tokyo, w dzielnicy Ebisu. mam wydrukowaną mapkę, raczej nie zginę, prawda?
taaa... jasne...
okazuje się, że już pierwsze skrzyżowanie stawia mnie przed dylematem: czy to tu, czy może jednak dalej...? jakiś przemiły młodzik, widąc moje zakłopotanie, oferuje pomoc. i bardzo dobrze, bo bym się pewnie absolutnie zapodziała!
idę dalej, aż na mojej drodze wyrasta kolejne skrzyżowanie! no nie... nie ma go na mojej mapce!
na szczęście, słyszę głosy! i mówią po polsku! odwracam się więc i widzę gromadkę młodych.
"powiedzcie, że też szukacie ambasady...?" - "nie, my doskonale wiemy, gdzie ona jest." ahh, cudownie! dołączam więc do wesołej gromadki, po drodze robię zdjęcia, żeby się nie zgubić w drodze powrotnej, ani za dwa tygodnie, gdy trzeba będzie znów przyjechać zagłosować.








obywatelski obowiązek wykonany, żegnam się więc z młodymi, dziękując ponownie za pomoc i mogę iść pozwiedzać.

jak to ja, ląduję oczywiście na Harajuku. żeby akcji zwiedzania stało się zadość, postanawiam przejść się po ogrodach Meiji.


nie, nie ma się czym zachwycać. przez chwilę jeszcze kwitnę na Moście Hachikou, pochłonięta rozmową z przemiłą Szwedką, a później...



nie ma co robić, można wrócić do Tsukuby...

Brak komentarzy: