niedziela, 27 czerwca 2010

...jak na randce z Kat-tunem xD

rano trzeba wstać, koniom wody dać ./'
czy cośtam xD

wstaję więc, godzina 5:20 :) dzisiaj jedziemy z Kamilem do Yokohamy! na samą myśl mordka mi się śmieje *^^*
8:30 wsiadamy w busa, godzinna drzemka i wysiadka w Tokyo. potem już tylko 30min JR i możemy zwiedzać! *^^*
Yokohama wita nas nie do końca nieprzyjemną mżawką. jako, że nie udaje nam się odnaleźć linii Kanazawa, łączącej Yokohamę z Sea Paradise, postanawiamy połazić po mieście. zawsze coś da się znaleźć, prawda? ;)

na stacji Sakuragichou wpadamy do informacji turystycznej, żeby złapać mapkę i może dowiedzieć się co warto zobaczyć... zostajemy skierowani do China Town. no, ok, to komu w drogę, temu kopa! *^^*



po drodze przystajemy na chwilę w parku. parczku, raczej ^^; ledwie jakiś stawek, kilka drzewek, jakieś krzaczki... a od razu jakby piękniej... zjadamy conieco, i możemy ruszać, podbić China Town.




znajdujemy mini-akwarium. no cóż, skoro nie udało nam się znaleźć wielkiego oceanarium, to chociaż tutaj popatrzymy na rybki. wchodzimy!
od razu widać, że rzecz została zrobiona z myślą o dzieciach. ale i tak bawimy się świetnie! a mi jakieś 20 minut zajmuje odklejenie się od akwarium z murenami. czemu one są takie piękne?! T^T



po nauce czas na odrobinę przyjemności. a gdzie będzie weselej, jak nie w wesołym miasteczku?!
kierujemy się więc do Cosmo World, po drodze zawijając do Magazynu z Czerwonej Cegły. a tu, niespodzianka: festyn pt. "30 lat motoryzacji"! autka - staruszki! czyli to, co gremliny lubią najbardziej! *^^*







no, ok, koniec tego podziwiania, idziemy poświrować w wesołym miasteczku! a co! w końcu niedziela, trzeba odreagować cały tydzień męczenia się ze skośnymi! xD
na pierwszy ogien idzie zjeżdżalnia! wodaaaa! *^^* impet przy zjeżdżaniu z górki jest tak wielki, że na chwilę odbiera mi oddech. ale było warto! pełna radocha, uśmiech na pyszczku... *^^* Kamil postanawia przejechać się wielkim roller-coasterem.

ojj, nie dla mnie taka zabawa! zabieram więc jego plecak i idę zjeść naleśnika xD
no, to teraz można odpocząć i podziwiać widoki, czyli czas wsiąść do diabelskiego młyna! *^^* jest mniejszy niż ten w Odaiba, ale i tak jest super. szkoda tylko, że znowu nie da się zobaczyć Fuji-san T^T nie mam coś do niego szczęścia...






w pewnym momencie Kamil zauważa ludzi wypoczywających na dachu hotelu. bez mrugnięcia okiem opowiadam mu o co chodzi, i wtedy dociera do mnie, skąd właściwie znam to miejsce! przecież randka z Kat-tunami odbywała się wlaśnie tu, w Yokohamie, w okolicy Cosmo World! ależ ze mnie durna jednostka...! xD

przechodzimy jeszcze na drugą stronę kanału, gdzie jest druga część Cosmo World. tutaj znajdujemy trzy rzeczy: Ice World, House of Horror, and Panic House.
zaczynamy od Ice world. na zewnątrz jest jakieś 40 stopni, w środku -31 xD na szczęście zabrałam ze sobą bluzę, ale i tak jest mi zimnooooo! biedny Kamil, zupełnie bez czegoś ciepłego... ręce mi się trzęsą, gdy próbuję robić zdjęcia! xD
jako pierwsze widzimy niewielki zbiornik z Clione limacina, zwanymi potocznie "morskimi aniołami". za nimi mały baniaczek z niebieskimi, prawie fosforyzującymi, meduzami. i tak, naprawdę mają taki kolor!



w głębi czeka nas kilka wypchanych zwierząt, jak renifery czy niedźwiedź polarny. zdjęcia jednak nie wychodzą - jest mi za zimno! na chwilę tylko ogarniam się i bardzo staram się nie trząść, by zrobić Kamilowi zdjęcie za barem lodowym... uff, udaje się!

wychodzimy na zewnątrz, i prawie dusi nas rozgrzane powietrze! szok! ale warto było *^^*
teraz czas na Dom Strachów!

na wejściu dostajemy "świece", ktore mają nam na koniec powiedzieć, jak bardzo się baliśmy. w sumie, nie ma się czego bać xD i wybuchamy śmiechem, gdy natykamy się na parkę, która weszła przed nami. nakręcili się tak bardzo, że bali się pójść dalej! xD i właściwie, to bardziej mnie przeraża fakt, że dziewczyna wpiła się palcami w moje ramię i co chwila piszczała mi do ucha. to deprymujące, doprawdy... v,v
na koniec zostawiamy sobie Dom Paniki. szczerze, to na początku mnie wkurza: nierowna podłoga, kraty i inne takie. ale później, gdy wychodzimy na mostek, a tunel wokół niego zaczyna się kręcić... muszę przyznać, że trochę spanikowałam, gdy mój mózg uznał, że wiszę do góry nogami. brrr, niemiłe uczucie!

no, to może na tym skończymy...? Kamil zgadza się, więc raźnym krokiem ruszamy w kierunku stacji. oczywiście, po drodze udaje nam się zapodziać ("kobiety nie potrafią czytać map" xD), ale pomagaja nam jacyś Japończycy, i po kilku minutach trafiamy na dworzec. bilet do Tokyo, można ruszać... postanawiamy jeszcze na chwilę wpaść na Harajuku, może uda się znaleźć jakieś pamiątki w dobrej cenie, w koncu ostatni weekend miesiąca, przeceny są.
udaje się, możemy więc wracać do Tsukuby.
a na dobry koniec dnia, najpiękniejsza rzecz, jaką gremlin mógł zobaczyć!

1 komentarz:

Unknown pisze...

Hej:-) widzę, że nie dajesz się i mimo "przysypania" po łepek robotą niestrudzenie odkrywasz Nowe:-))) A ten Kamil to "wyborczy nabytek"? POZDRAWIAM!!!